wtorek, 5 lutego 2013

Dyskusja wokół DZIECKO WYMUSZA (2)

Pod moim wpisem zatytułowanym Dziecko wymusza pojawiło się kilka niezwykle ważnych komentarzy. Zgodnie z zapowiedzią dzisiaj dalszy ciąg komentarzy do tych komentarzy :-)

image

Witam serdecznie i dziękuję za chęć komentowania moich wpisów na blogu. Chętnie wyjaśnię, jaką miałam intencję.

Trzeba rozróżnić potrzeby dziecka, które zaspokaja matka dając mu to, co jest konieczne dla jego rozwoju i szczęścia, od tego czego się dziecko przy okazji zaspokajanie jego potrzeb uczy. Jestem absolutnie za zaspokajaniem potrzeb dziecka. Często pokazuję rodzicom skutki zapominania o tych potrzebach. Obecnie pracuję z młodą dziewczyną, której potrzeba bezpieczeństwa była kompletnie niezaspokojona i dziś są tego poważne skutki.

Wracając do warunkowania myślę, że mając o nim wiedzę można ją wykorzystać na przykład przy treningu czystości, chwaląc dziecko, kiedy siusia do nocnika. Nie widzę w tym niczego niewłaściwego. Mogę dzięki temu przyspieszyć proces uczenia dziecka w treningu czystości.

Jeśli chodzi o smoczek, to gratuluję rezultatów. Chętnie poprosiłbym Panią o szczegółowszą relację dla innych matek, jak Pani to zrobiła. Wiem, że ma tu znaczenie dość dużo innych elementów. Stwierdzenie: bliskość, reakcja na potrzeby… to duży skrót myślowy. Tworzenie z dzieckiem więzi to dla wielu matek bardzo trudna sprawa. Są niepewne, nerwowe, nie potrafią okazywać miłości i być blisko z dzieckiem. Ważne by było opisać, jak Pani to robi na co dzień. Jak się okazuje, to wcale nie jest dla innych matek takie oczywiste, jak dla Pani.

Nie mam też niczego przeciwko reagowaniu na płacz dziecka. Wręcz przeciwnie. Płacz to jakaś ważna potrzeba, którą dziecko nam komunikuje, i trzeba na to reagować. Piszę o czymś zupełnie innym. O tym mianowicie, że jeśli mama nie jest zbyt troskliwa i uważna na potrzeby dziecka, np. nie sprawdza odpowiednio często, czy pielucha jest sucha, a robi to dopiero wtedy, gdy dziecko płacze, to może je nauczyć, że mama przychodzi tylko wtedy (albo dopiero wtedy), kiedy płacze. Tu widzę negatywny wpływ warunkowania.

image

Jeśli chodzi o histerię, to widziałam tego typu przypadki w markecie i zdarzyło mi się oglądać matkę, która reagowała na to agresją i biciem. To, że dziecko w taki sposób komunikuje swoje potrzeby, jest już zastanawiające. Znaczy, że wcześniej udawało mu się zdobyć upragnioną rzecz w ten sposób, bo skąd by wiedziało, że ma tak postępować. Prawdopodobnie robiło to w pełni skutecznie, bo aby zakończyć to przedstawienie, mama dawała mu to, czego chce. Czy w ten sposób wzmacniała jego postawę wymuszania płaczem? Co by Pani doradziła takiej mamie? Proszę przytulić dziecko? Czy może warto się zastanowić, jak doszło do takiego zachowania dziecka, skoro to robi? A następnie czego się dziecko uczy, kiedy dostanie zabawkę po takim wymuszeniu? Albo jak zareagować, kiedy dziecko uderzy inne dziecko? Przytulić jej? Czy może zapytać, co się stało? Akceptować bezkrytycznie potrzebę dziecka, które nieświadome skutków traktuje bicie jak zabawę, bo widziało taką w TV?

image

Dla mnie (też jestem matką) nie ma związku między czasem płaczu dziecka a czasem przytulania. Nie dopuszczałam, żeby długo płakało. Reagowałam natychmiast. Zależało mi na tym, aby odzyskało równowagę emocjonalną, bo je kochałam (i kocham) i nie mogłam znieść, że cierpi. Jednak mówię o tym, aby zapobiegać, a nie gasić. To oznacza, aby być czujną, uważną matką świadomą tego, jak dzisiejsze  jej zachowania wpływają na przyszłość dziecka. Starać się z wyprzedzeniem zaspokajać jego potrzeby, a nie czekać, aż płaczem o nich zakomunikuje. Dlatego jak najbardziej jestem za miłością, reagowaniem na potrzeby dziecka, budowaniem więzi emocjonalnej i za intuicją, bardzo ważną sprawą w odbiorze potrzeb dziecka.

Dziękuję Pani za ten komentarz. Wiem, że działa Pani z dobrą intencją wyrażając swoje zdanie, aby pokazywać mamom sprawdzone przez siebie sposoby reagowania.

5 komentarzy:

  1. Pani Moniko,
    Podziwiam cierpliwość. Przeczytałem wszystkie wpisy na blogu i komentarze pod "Dziecko wymusza". Pisze Pani bardzo klarownie i sensownie. Zrozumiałem, że jeżeli jest się wobec dziecka uważnym i odpowiada się na jego potrzeby, to nie dochodzi do sytuacji wymuszania, kiedy dziecko nie widzi już innego wyjścia. A wtedy rodzic reaguje jak najszybszym zaspokojeniem potrzeby, żeby był spokój albo agresją (karą). W każdym wpisie na blogu przestrzega Pani przed karami, a mówi o stawianiu granic. A komentarze (poza Panem Jarkiem) to chyba od zwolenniczek bezstresowego wychowania i produkowania dla świata ludzi kalekich emocjonalnie i uzależnionych od tychże matek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za te ciepłe słowa i zrozumienie moich intencji. Taki komentarz pozwala mi spać spokojnie wiedząc, że trafiam do swoich czytelników. SZANUJĘ POGLĄDY INNYCH LUDZI i wiem, że rodzice zwykle kierują się jak najlepszymi intencjami. Czasem nie mają świadomości skutków swoich działań, więc chcę im w tym pomóc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Anonimowy, jestem daleka od wychowania bezstresowego, ale więź daje siłę, a im dziecko ma większe poczucie bezpieczeństwa z więzi z rodzicem tym łatwiej oddala się, ale to dziecko decyduje o tempie, czasie i odległości.
    Jednym słowem nie chodzi o emocjonalne uzależnienie, tylko zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa.
    Nie ma ani kar ani nagród, jest szacunek i zrozumienie, rozmowa, prawo każdego do powiedzenia "nie".

    Co bym poradziła mamie?? ukucnąć i przytulic aby dziecko się uspokoiło, w razie konieczności odejść w ustronne miejsce i dać dziecku czas na uspokojenie się, być z nim w tym czasie, a jak już się uspokoi, porozmawiać czemu che tę rzecz i rzeczowo z szacunkiem wytłumaczyć czemu nie może mieć.

    Jeśli dziecku bardzo na niej zależy, to kupić skarbonkę i nauczyć odkładania pieniędzy, moja 4-rolatka od 2 lat ma skarbonkę. Jak bardzo che czegoś czego nie mogę jej kupić, korzysta z własnych zasobów.

    Smoczek, proste, odkąd skończyły 6 m ograniczałam jego użytkowanie do minimum. Jednocześnie staram się w inny sposób rozwiązywać problemy. + Karmienie piersią, ale obecnie jest po 3-4x dziennie po ok 5 min.

    Dzieci są zawsze blisko, młodsza śpi z nami, jest wówczas spokojniejsza. Starsza czasem do nas przychodzi w nocy.

    Ja po prostu od początku odczytuję sygnały i odpowiadam na nie, co daje stabilizację emocjonalną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowna eMMai, mój komentarz nie był skierowany do Ciebie personalnie. Najczęściej obserwuję sytuację, gdy mama (opisane zdarzenie w supermarkecie) albo szarpie dziecko z podłogi i klapsem zmusza je do uległości i zaprzestania płaczu (agresja matki, prężenie się dziecka), często w poczuciu zażenowania (matka), że "ludzie patrzą". Albo szarpie z podłogi i przytula, ale w tym "przytuleniu" też jest agresja pt. "zamknij się wreszcie!" albo kupuje zabawkę (tak robiła moja żona) i stara się ten zakup sama przed sobą usprawiedliwić. Moja żona mówiła: "przecież stać nas na tę zabawkę, dlaczego mamy tego dziecku odmawiać?" W każdym przypadku jest to zaspokojenie potrzeby MATKI, a nie dziecka. Przed tym właśnie przestrzegają wpisy na blogu Zawód Rodzice. Pomimo najszczerszych chęci i uważnej obserwacji otoczenia, ani razu nie widziałem, żeby matka zareagowała tak, jak Pani opisuje (życzyłbym sobie takich reakcji u swojej żony, choć przyznam, że ja sam również tak nie reagowałem, ja starałem się pocieszać, ale płacz się wzmagał i w końcu uciekałem spocony z marketu z synkiem na rękach, porzucając koszyk z zakupami).

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak. z jednej strony dramat dziecka - bo nie moze miec upragnionej zabawki z blizej nieokreslonych przyczyn, nawet nie da sie podciagnac ich pod 'nie stac nas' a z drugiej ma przejsc nad tym do porzadku i usmiechac sie bo tata pocieszył a mama przytuliła. no nie. to tak nie działa. jak juz pozbedziemy sie tego typu nierealnych oczekiwan i zaakceptujemy dramat i rozpacz dzieciecia, bedzie nam duzo łatwiej zareagowac sensownie.

    OdpowiedzUsuń