środa, 9 stycznia 2013

Dziecko wymusza

Swój poprzedni wpis Dziecko płacze zakończyłam pytaniami: Skąd się bierze takie zachowanie dziecka? Co powoduje, że wymuszając dziecko jest niezwykle konsekwentne i potrafi płakać dopóty, dopóki nie osiągnie celu?

Prawda jest przykra. Otóż sami tego uczymy dziecko we wcześniejszych fazach wychowania. Po prostu konsekwentnie warunkujemy je na to, że gdy płacze, dostanie to, czego oczekuje. Skąd się ten mechanizm bierze? Ze wczesnych faz rozwoju, kiedy dziecko komunikuje się z nami głównie poprzez płacz, bo nie potrafi inaczej poinformować, że czegoś potrzebuje. Kiedy ma mokrą pieluchę albo jest głodne, jak nam o tym mówi? Płacze, prawda? Co się wtedy dzieje. Mama przychodzi i przytula (nagroda), karmi (nagroda), zmienia pieluchę (nagroda)... Powoli dziecko uczy się: Gdy płaczę,  przychodzi mama i jest lepiej

To bardzo pierwotny mechanizm i trudno nie reagować, kiedy dziecko płacze, skoro nie mówi, więc nie potrafi nam inaczej zakomunikować swoich potrzeb. Jednak możemy po pierwsze zbierać informacje wcześniej, zanim zacznie płakać, np. jest zaniepokojone, kręci się itd. Możemy karmić je o określonych porach, możemy sprawdzać, czy mam mokro, a nie czekać aż nam o tym zakomunikuje. Nie zawsze się to powiedzie, ale nie wytwarzamy wyraźnego nawyku: bodziec- potrzeba-płacz-reakcja-przyjście mamy-nagroda, czyli procesu prostego warunkowania. Jeśli taki związek nie powtarza się z precyzyjną regularnością, do warunkowania nie dojdzie, bo wymiana pieluchy, karmienie i inne potrzeby, będą realizowane również wtedy, gdy dziecko nie płacze. To samo robimy za smoczkiem. Dziecko płacze, dajemy smoka i dziecko się uspokaja. Kiedy się tego nauczy, to jak je oduczymy kojarzenia smoka ze snem lub spokojem? To jak je oduczymy zasypiania bez smoka? Może oczywiście dostać gryzaka, gdy je swędzą dziąsła, ale nie wtedy, kiedy płacze z jakiegoś powodu, a my je uciszamy, aby mieć spokój. To są prapoczątki, których mechanizm warto rozumieć. Dziecko zaczyna uczyć się roli płaczu i jego wpływu na mamę czy tatę. Gdy wymusza płaczem również w późniejszym wieku i rodzice ulegają jego presji, robią dziecku dużą krzywdę. Utwierdzają je w narcystycznym przekonaniu, że wszystko mu się należy i osiągnie to bez problemu – wystarczy poprosić, a jak nie zadziała, użyć tajnego narzędzia, jakim jest płacz. Oczywiście dziecko nie robi tego świadomie tylko intuicyjnie; zostało tego nauczone przez rodziców i korzysta z tej umiejętności.

Dlatego obserwuj takie zachowania dziecka. Bądź czujnym, uważnym rodzicem, kiedy twoje dziecko zaczyna wymuszać na tobie pewne zachowania. Nie bagatelizuj pierwszych sygnałów wymuszania, czyli „używania” płaczu, aby coś od ciebie uzyskać. Dwu- i trzylatki bardzo szybko opanowują sztukę wyrażania potrzeb. Tylko, trzeba rozróżniać potrzeby od tego, że niektóre z nich przypominają zwykłe zachcianki. Rodzic może usłyszeć: Daj mi to! wypowiedziane tonem bardziej rozkazującym, niż proszącym. Inne potrzeby pociecha może sygnalizować, zaczynając zdanie od Ja chcę..., Kup mi.... Jeśli uważasz, że takie zachowanie dziecka jest normalne, to oczywiście masz rację. Ale nie musisz na nie reagować wykonaniem polecenia, natychmiastową reakcją: Proszę bardzo. Trzeba wiedzieć, że wymuszanie przez dzieci nie mija samoistnie, z tego się nie wyrasta jak z negatywizmu. Przeciwnie, maluch nie zdaje sobie sprawy z tego, że to niewłaściwe zachowanie. Jednak kiedy matka reaguje pozytywnie dając mu to, czego chce, uczy się wymuszania i zaczyna utwierdzać się w słuszności swojego zachowania. W ten sposób początkowo małe narcystyczne żądania przekształcają się w dużo poważniejsze w skutkach zachowania wyuczone.

13 komentarzy:

  1. O ile z druga częścią posta się zgodzę to pierwsza absolutnie nie. Małe dziecko nie rozumie niczego i potrzebuje naszej bliskości a nie tylko czystej pieluchy i jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Panią, Oczywiście,że dziecko potrzebuje naszej bliskości (ABSOLUTNIE TEGO NIE KWESTIONUJĘ).Sama jestem matką, która przytulała swoje dziecko,dawała mu miłość, a nie tylko sucha pieluchę. To daje mu poczucie bezpieczeństwa i realizuje inne potrzeby bardzo ważne dla jego rozwoju emocjonalnego. Jednak trzeba mieć świadomość co to dla dziecka oznacza i jakie są tego konsekwencje w przyszłości. TO MECHANIZM WARUNKOWANIA, czy tego chcemy, czy nie. BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ i oczywiście szanuję każdą opinię swoich BLOGOWICZEK.
    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kiedy matka przytula chlopca 6 lat a on siedzi i jej nogi obejmuje godzine to jest normalne?

      Usuń
  3. czy Pani w ogóle słyszała o teorii więzi? bo przekonanie, że opiekun reaguje na sygnały dziecka (w tym płacz) to definicja bezpiecznej więzi

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zgadzam się z tym, co leży u podstaw postu. Przytulanie, karmienie, zmiana mokrej pieluchy to nie nagradzanie dziecka a podstawowa opieka nad niemowlakiem. To zaspokajanie jego potrzeb. W przypadku dwóch ostatnich czynności- potrzeb związanych z fizjologią.
    Kiedy dzieci płaczą to dlatego, że chcą o czymś powiedzieć. Płacz to też język. To my dorośli przypisujemy mu rolę wymuszenia, to nie jest intencja dziecka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy reakcja będąca zaspokojeniem potrzeby, bliskości, głodu, czy czystości może być warunkowane?? Mam 2 dzieci oba smoczkowe, dzięki bliskości i reakcji na potrzebę starsza sama zrezygnowała w wieku 16-17 m a młodsza coraz częściej go nie potrzebuje. Ma niespełna 16 m.

    Tak więc dając dziecku dużo miłości i bezpieczeństwa powyższe teorie nie mają żadnego zastosowania, mam 2 wspaniale rozwijające się córki, które pomimo reagowania na płacz, nie wymuszają, nie rzucają się na ziemię w histerii. Powyższe teorie są dla mnie wyssane z empatii dla potrzeb małego człowieka, uzależnionego od nas w pełni.
    Powiem więcej im bardziej płaczą, są zdenerwowane tym więcej czasu i uczuć im daje, co pozwala im odzyskać równowagę emocjonalną i spokój.
    Nie korzystam z teorii wyssanych z palca tylko z intuicji i matczynego serca.

    OdpowiedzUsuń
  6. To prawda, że dziecko jak każdy człowiek chętnie stosuje metody, które działają. Rzeczywiście dobrze jest starać się szukać różnorodności metod, kiedy to jest możliwe, a czasem nawet uprzedzić płacz i zrealizować potrzebę zanim zostanie ona wypowiedziana płaczem. Te rzeczy są jasne i ładnie napisane.

    Niemniej jako psycholog wychowawczy nie mogę się z pewnymi rzeczami zgodzić i bardzo proszę o wyjaśnienie, bo może po prostu czegoś nie zrozumiałem dobrze.

    Jedna, to nie zgadzam się, że dziecko nie zmieni SAMOISTNIE strategii wyrażania swoich potrzeb. Zrobi to, jeśli to będzie prostsze i skuteczne, choć będzie potrzebować na to czasu.

    Druga rzecz, to nie realizowanie potrzeb to prosta droga do napięć emocjonalnych i obniżenia poczucia bezpieczeństwa. Zdecydowanie nie rozumiem hasła z "uleganiem presji". Jeśli jakaś potrzeba jest możliwa do zrealizowania bez naruszania granic innych (w tym rodzica), to nie widzę przeciwwskazań. Nierealizowanie jej dla samego treningu niereagowania na płacz jest dla mnie dość nieostrożne. Tutaj coś zyskamy, ale gdzie indziej możemy więcej stracić. Tym bardziej, że dziecko wcześniej czy później się spotka z brakiem możliwości zrealizowania potrzeb od razu. Obiecuję. Po co więc trenować to na siłę?

    Trzecia rzecz, nie wiem o co chodzi z zachciankami. Każda reakcja ludzi wynika z jakichś potrzeb. Czasem, kiedy one nie są realizowane albo świadome - potrafią wyjść w bardzo dziwny sposób. "Zachcianki" typu walka o krzywo położoną łyżeczkę to zawsze jakaś potrzeba, której człowiek nie umie zwerbalizować.

    Mam też duże zastrzeżenie na temat mechanizmu warunkowania. To podstawa psychologii behawioralnej, że zachowania wyuczone w nieregularny sposób wygaszają się dłużej. Więc nawet patrząc stricte od strony behawioralnej, bardziej opłaca się strategia "TAK, TAK, TAK, TAK, TAK, TAK" niż "TAK, TAK, NIE, TAK, NIE, TAK, TAK".

    Pozdrawiam
    Jarek Żyliński

    OdpowiedzUsuń
  7. Mysle ze Autorce artykulu chodzilo o dzieci , ktore juz potrafia zakomunikowac swoja wole i placzem , krzykiem czy histeria "zmusic" rodzica do osiagniecia celu. Zawodowo zajmuje sie wychowywaniem dzieci w wieku od roku do 3 lat. Czesto zdarza sie ze dzieci ok 12 miesieczne sa juz nauczone wymuszania. Ostatnio do grupy trafil do mnie wlasnie 12 miesieczny chlopiec ktory od poczatku probowal mnie ustawic po swojemu krzykiem ( wrzask bez lez - wiem kiedy naprawde placze bo go boli, bo kolega popchnal itp). Pokazywal na zabawke stojaca na podlodze ok metr od niego i krzyczal w nieboglosy. Do tej pory reakcja babci i taty chlopca byla taka ze zawsze dostawal co chcial mimo ze mogl sam siegnac. Po ok miesiacu pobytu u mnie - beda u mnie sam siega po zabawki, jesli nie dosiega bo jest za wysoko pokazuje i dostaje ale juz nie krzyczy. W domu zachowuje sie bez zmian- wymusza krzykiem. Mam z nim jeszcze jeden problem- ale mysle ze i z tym sobie poradze- juz widze pierwsze sygnaly ze jest lepiej- wystarczy ze dochodze do drzwi, aby pojsc do kuchni ktora jest obok po picie czy jedzenie- dzieci widza mnie z pokoju- maly ciagle reaguje gwaltownym krzykiem, chyba ze jest tak mocno zabawiony ze nie zauwaza ze wychodze...W domu wymusza zeby brac go na rece i wszedzie z nim chodzic- do kuchni, toalety... Rodzice czesto mowia ze dzieci bedac u mnie robia sie spokojniejsze, samodzielniejsze, potrafia same skladac zabawki po zabawie - wystarczy je tylko zachecac do takich zachowan cierpliwoscia i konsekwencja.

    Jesli chodzi o smoczek- czesto zauwazam ze jest "zapchaj-pyszczkiem" dla rodzicow- reakcja: placz -smok w buzie. Czesto wystarczy takiemu maluchowi wytlumaczyc ze smok jest np tylko do spania - i prosze mi wierzyc -nawet 1 roczne dzieci potrafia zrozumiec- czesto robimy z tego maly rytual: dziecko przychodzi do grupy , samo kladzie swoj smoczek z ktorym przyszlo z domu do swojego lozeczka - i potrafi bawic sie bez niego. Smoczek jest tylko do spania , a dzieci same czesto rezygnuja z niego w czasie drzemki. Mowmy do dzieci, mimo ze wydaje nam sie ( bo naprawde nam sie tylko wydaje!!) ze dziecko nie rozumie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za te przykłady z życia wzięte. Byłabym bardzo wdzięczna za więcej opisów takich zachowań i mądrych sposobów radzenia sobie z nimi. Myślę, że warto byłoby porozmawiać z rodzicami o stosowanych przez Panią (Pana? - z treści komentarza nie mogę się zorientować w płci Anonimowego) sposobach radzenia sobie z wymuszaniem, żeby rodzice nie niweczyli w domu, tego co Pani (Panu?) udało się osiągnąć. Mam nadzieję, że Pani (Pana?) spostrzeżenia przekonają część moich Czytelników, że nawet jednoroczne dzieci nauczone "doświadczeniem" wiedzą, jak wymuszać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam Pani Moniko,
    Niestety nie bylo przycisku "Anonimowa" :) Opiekuje sie 5 maluchow , z rodzicami rozmawiam wlasciwie codziennie , dzielac sie moimi uwagami na temat zachowania dziecka, radzac im lub ustalajac wspolna strategie. Czesto slysze od rodzicow : jak ty to robisz ze u ciebie "tak", a u mnie "nie". I zawsze powtarzam: cierpliwosc i konsekwencja , opowiadam o roli pozytywnego wzmacniania - dziala cuda :) I jak sie okazuje nagroda nie musi byc nowa zabawka- wystarczy pochwala , brawo i przytulenie :) Bardzo czesto rodzice z rana juz sa poddenerwowani, bo np dziecko zrobilo terror w domu, bo chcialo lizaka ( 30 m-cy) , a dziecko pierwsze co robi wchodzac do mnie : oddaje mi lizaka i mowi : najpierw trzeba zjesc sniadanie, ale ja chcialem lizaka i dostalem ( to juz mowi z duma). Dzieci czesto potrafia manipulowac rodzicami, a rodzice z braku cierpliwosci i checi do zmian daja sie manipulowac. Przy wspolnej pracy z rodzicami najczesciej po kilku juz dniach jest znaczna poprawa. Zawsze tlumacze rodzicom, ze stawianie granic dzieciom przyniesie kozysc i im ale przede wszystkim dzieciom, poniewaz beda czuly sie pewniej w srodowisku, w ktorym wiedza dokad moga sobie pozwolic. I normalnym jest to, ze dzieci beda probowaly te granice badac i powoli przesowac - bo wpisane jest to w zdrowy naturalny rozwoj dziecka. Nie pozwalajac na cos dziecku wcale nie robimy mu tym krzywdy- uczymy go tylko , ze nie wszystko i nie zawsze mozemy miec- taka nauka jest przydatna rowniez w doroslym zyciu.
    A przy okazji uczy sie zycia socjalnego.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam Panią serdecznie, Właśnie o taką postawię względem dzieci mi chodzi i współpracę z rodzicami. Jest Pani dla rodziców najlepszym nauczycielem, ponieważ od razu widzą rezultaty Pani pracy. Uleganie manipulacji przez rodziców jest dla mnie bardzo ważną kwestią, bo skutki tego negatywnie "procentują" w ich dorosłym życiu i potem też w życiu ich dzieci...Dlatego uważam, że im wcześniej się zacznie z tym pracować tym łatwiej będzie zmienić takie zachowanie. Do mnie trafiają właśnie rodzice, którzy sobie nie radzą z manipulacją, więc wiem, że dzieci potrafią to robić i to bardzo skutecznie. Super, że Pani o tym pisze. Będę wdzięczna za Pani komentarze, bo inni rodzice czytający mój blog mogą się na Pani przykładach uczyć. Zachęcam więc do częstego komentowania moich artykułów i bardzo dziękują za zaangażowanie. Pozdrawiam życząc sukcesów w pracy z dziećmi, a zwłaszcza ich rodzicami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Moniko, dziekuje!! Milo mi czytac, ze to co i jak robie jest pozytywnie postrzegane przez profesjonalistow- ja psychologie "liznelam" ociupinke na kursach na UW , to czego sie tam nauczylam pozwala mi lepiej rozumiec siebie i innych - a to pozwala mi lepiej pracowac z baaardzo mlodymi ludzmi :) Chetnie bede sie dzielic praktyczna wiedza jesli tylko bede mogla pomoc rodzicom w spojrzeniu z jeszcze innej strony na ich pociechy .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam . Moja córka ma ocecnie 4,5 roku. Wychowuję ją samotnie i niestety muszę przyznać, że zawsze kiedy czegoś sie domaga, dostaje to co chce...Wychowywałam ją samotnie , wiec zawsze we wszystkim jej ugegałam bo tłumaczyłam sobie "nie ma taty" niech ma to czy tamto... teraz widzę rezultaty i wymusza na mnie praktycznie wszystko czy uda mi sie to jakoś zmienić?

    OdpowiedzUsuń