Jeśli chodzi o długość stosowania nagrody, warto pamiętać o jej adekwatności
do zachowania, które chcemy nagrodzić. Zbyt długa, traci swoją wartość i
atrakcyjność oraz przestaje motywować. Dlatego lepsza jest nagroda
oddziałująca silniej emocjonalnie na dziecko, np. wyjazd na fajną wycieczkę
niż codzienne oglądanie bajek w telewizji, które z czasem się znudzą.
Pozytywny efekt stosowania nagród jest bezsporny dla rozwoju dziecka i
stabilizacji jego osobowości. Nagroda wzmacnia wiarę młodego człowieka we własne
siły i wyzwala u niego potrzebę uznania i sukcesu. To bardzo pozytywny dla
rozwoju dziecka aspekt decydujący często o jego przyszłej karierze zawodowej,
radzeniu sobie z sukcesem i porażką w zawodowym życiu, właściwej postawie
rodzicielskiej wobec własnych dzieci. Dlatego przytoczę przykład pracy ze swoją
klientką, która uczyła się zamieniać kary na nagrody w wychowaniu swojej
ośmioletniej córki Agi.
Przykład:
W pierwszym kroku przekonałam moją klientkę o tym, że nagrody są
skuteczniejszym narzędziem wychowania od kar. Klientka do tej pory komunikowała się z córką głównie poprzez kary, tzn. straszyła ją konsekwencjami. Jej problemem, jako matki, była trudność w
egzekwowaniu obowiązków od swojej córki Agi. Chodziło o dokładne mycie zębów i
rąk, odrabianie lekcji w ustalonym przez mamę czasie, porządkowanie zabawek po
zabawie. Do tej pory mama, aby zmusić córkę do wykonywania obowiązków, nieustannie
ją pouczała. Mówiła: jesteś niegrzeczna, nie słuchasz mamy, nie potrafisz
wykonać prostej czynności…, i groziła jej karami: pójdziesz do kąta,
zabiorę Ci komputer, nie będziesz przez tydzień oglądać TV, nie będziesz grała w
gry komputerowe z Kasią, nie pojedziemy do Zosi, abyś mogła się z nią pobawić na
placu zabaw… Był to restrykcyjny sposób wychowania oparty
wyłącznie na negatywnych wzmocnieniach, czyli karach. Moja klientka skarżyła
się, że sobie nie radzi, bo musi wymyślać ciągle nowe kary, gdyż stare już nie
działają, a o wykonanie jakiejś czynności trzeba wielokrotnie prosić córkę. Zwykle kończy się to awanturą, dziecko płacze, a ich relacje są bardzo złe. Aga była smutna, coraz bardziej agresywna i
ostatecznie wykonywała polecenia z płaczem. Nie
uczyła się natomiast motywować do zrobienia czegoś, o co prosiła mama, widząc korzyści z tego, że to zrobi.
Zaproponowałam zmianę koncepcji wychowania. Wytłumaczyłam mechanizm kar i
nagród oraz szkodliwość tego, że dziecko ucieka przed karą, zamiast wdrażać
pozytywne zachowania, takie na przykład jak dokładne mycie zębów czy sprzątanie zabawek.
Umówiłyśmy się więc, że mama obieca córce, że pojadą do sklepu, aby kupić
wszystkie niezbędne dekoracje i wspólnie udekorować pokoju Agi na jej imprezę
urodzinową. Warunkiem zakupu dekoracji i wspólnego dekorowania było dokładne
sprzątanie zabawek po zabawie oraz zabieranie się do lekcji zaraz po powrocie z
basenu, aby nie zostawiać tego do wieczora, kiedy córka jest już
zmęczona. Kiedy więc Aga zaczynała ociągać się z odrobieniem lekcji, mama pytała
tylko, czy chce, aby wspólnie udekorowały pokój na urodziny, bo jeśli tak to
jutro po szkole mogą kupić już część rzeczy. Wtedy przypominała o ustaleniu
reguł gry. Kiedy deklarowała gotowość zakupu dekoracji, wtedy rozmowa schodziła
na to, co mogłyby kupić i Aga ochoczo, zmotywowana, zasiadała do lekcji. Trwało
to około tygodnia. Do dnia imprezy urodzinowej Aga wdrożyła się do odrabiania
lekcji po basenie. Impreza świetnie się udała, a pokój bardzo podobał się jej
koleżankom (co było dodatkowym, silnym pozytywnym wzmocnieniem). To pośrednio
motywowało Agę, aby utrzymywać porządek w tak ładnym pokoju. Mam pytała:
Agusiu, czy może być taki bałagan w tak ładnym pokoju? Szkoda, żeby były
porozrzucane zabawki, bo nie widać pięknego drzewa na ścianie. Wszyscy patrzą na
bałagan. To było motywatorem, który działał lepiej niż ciągłe restrykcje.
Pozostało wdrożyć córkę do regularnego sprzątania zabawek. Szukałyśmy pomysłów
na pokazywanie korzyści. Część dekoracji w pokoju trzeba było zdjąć, ale pewne
elementy pozostały, np. duże drzewa i kwiaty namalowane na ścianie, którą pokryły zmywalną farbą. Zasłonki były fikuśnie podwiązane, a w rogu pokoju
stał specjalny namiot w którym był materac do siedzenia i niska półka z
książkami. Mama umówiła się więc z Agą, że zabawki mogą być tylko na tym
materacu i kiedy zasłonią płachty namiotu bałaganu nie było widać. W namiocie
było więc wygodne miejsce, gdzie można było się bawić bez konieczności
codziennego układania zabawek na półkach, ale trzeba było przenieść zabawki do
namiotu i zasłonić namiot. Wtedy pokój nabierał innego wyglądu akceptowanego
przez mamę i tatę. Ośmioletniej córce bardzo podobał się ten pomysł. Była
zadowolona, że nie będzie musiała codziennie układać zabawek, będzie miała
miejsce do swobodnej zabawy, a pokój będzie wyglądał ładnie. Pilnowała, aby
zgromadzić zabawki na materacu i zasłaniać namiot.
Jeśli chodzi o mycie zębów mama zaczęła sprawdzać, czy na jej córkę bardziej
działają argumenty, że jak będzie dokładnie myć zęby, to nie będzie musiała chodzić do dentysty. Czy też skuteczniejsze będzie uniknie
bolesnego borowania, aby załatać dziury, które się zrobią w wyniku braku
dokładnego mycia. W sumie lepiej działało unikanie bólu i świadomość, że jak
pójdzie na przegląd do dentysty pokaże mu piękne zdrowe zęby.
Moja klientka zauważyła też, że mniej się kłóci z córką i łatwiej jej jest
się z nią dogadać. Również Aga wydawała się być radośniejsza.
Kara pozornie wydaje skuteczniejsza się od nagrody, gdyż przynosi skutek
natychmiastowy. Dziecko ukarane przestaje się źle zachowywać, zaczyna płakać, przepraszać, obiecywać
poprawę. Kara nie stanowi jednak czynnika utrwalającego dobre przyzwyczajenia i
właściwe nawyki. Raczej utrwala przykry stan, którego dziecko chce unikać, ale
nie kreuje nawyków właściwych. Dziecko dostaje informację, czego nie robić, a
nie co ma robić, choć przerywa niekonstruktywne działanie. Dlatego system
wzmocnień i każdą decyzję w tej sprawie trzeba dostosować do indywidualnych cech
dziecka, do sytuacji, do celu, który chcemy osiągnąć, i cech osobowych dziecka.
Kary trzeba dostosowywać do wieku i indywidualnej wrażliwości naszego
dziecka. Bardzo wrażliwemu dziecku wystarczy upomnienie, widok zmartwionej
matki, ostrzejsze zwrócenie uwagi, rozmowa i wytłumaczenie, na czym polega
niewłaściwość postępowania. Dziecko mniej wrażliwe wymaga surowszych reakcji z
naszej strony. Stąd kara jeszcze bardziej niż nagroda musi być dopasowana do
wrażliwości dziecka i wynikać z naszej znajomości reagowania dziecka. Tu rola
rodzica jest bardzo ważna. Należy bowiem przewidywać jej skuteczność. Nie ma
sensu stosować kary tylko dlatego, że dziecko postąpiło w sposób niewłaściwy.
Kara musi służyć konkretnemu celowi. Aby dziecko uczyło się właściwego
postępowania, powinno rozumieć intencję i celowość jej stosowania.
Przykład:
Brzmi to mniej więcej tak: Kilkakrotnie rozmawialiśmy o wyrzucaniu śmieci.
Wiesz, że każdy z nas ma swoje obowiązki i dzięki temu jedno z nas nie musi robić
wszystkiego (tu jest sformułowana korzyść ze współpracy dla dziecka
również), dzielimy się obowiązkami. Wynoszenie śmieci należy do twoich
obowiązków. Ponieważ nie stosujesz się do ustalonych reguł, będę zmuszona Cię
ukarać. Nie będziesz mógł grać w swoje ulubione gry, dopóki nie zaczniesz
wyrzucać śmieci. Masz 2 godz. na decyzję. Liczę na to, że rozumiesz potrzebę
utrzymania porządku w domu… Jeśli nie odpowiada Ci ten rodzaj współpracy
(chodzi o wyrzucanie śmieci), możesz ustalić ze mną lub z tatą, co chcesz
robić zamiast tego.
To rozmowa z dzieckiem w wieku co najmniej 7 lat, kiedy podział obowiązków w
domu jest naturalną konsekwencją życia w rodzinie. Jednak pamiętajmy, że
kara to ostateczność. Pozostaje nam ukaranie dziecka, jeśli inne formy perswazji
zawiodą. Karzemy stosownie do wieku, okoliczności i rodzaju przewinienia.
Inaczej dziecko czuje się bezkarne, będzie utrwalało złe zachowanie, lekceważyło
polecenia dorosłych i swoje obowiązki. Trzeba też pamiętać, że wielokrotne
proszenie o na przykład wyniesienie śmieci mija się z celem. Wystarczy dwa, góra trzy
razy, aby zapowiedzieć sankcję. W przeciwnym razie dziecko zacznie lekceważyć
nasze prośby i będziemy prosić miesiącami. Najmniej wychowawcze jest tu
wykonanie pracy za dziecko z powodu braku naszej wytrwałości i konsekwencji w
egzekwowaniu zadania. Wtedy na pewno nie zacznie wdrażać się w obowiązki domowe.
Nauczy się wyłącznie tego, że jeśli wystarczająco długo nie będzie reagowało na
polecenie czy prośbę, rodzic wykona prace za nie. Zapewniam Was, że konsekwencja
dziecka w testowaniu wytrwałości rodzica jest zadziwiająca. Taka
postawa rodzica świadczy o nieskuteczności naszego wychowania i lekceważącej
postawie dziecka wobec rodzica. To zaburzona relacji z dzieckiem. Dlatego ważna
jest elastyczność i kreatywność rodziców w stosowaniu tych wzmocnień oraz
ogromna konsekwencja. Wsparciem może tu być myślenie, że wykonując czynności za
dziecko działamy na jego szkodę. Po pierwsze nie uczy się danej czynności, nie
wdraża się w obowiązki, a poza tym zaczyna uczyć się manipulacji oraz
racjonalizacji (jak nie wyrzucę mama wyrzuci za mnie i mam spokój… przecież
odrabiam lekcje, nie mam czasu, a mama czyta gazetę…).
Właściwie sformułowana kara polega na motywowaniu dziecka, pokazywaniu mu
korzyści z posiadania danej umiejętności lub unikaniu określonych zachowań ze
względu na ich szkodliwość lub bezpieczeństwo dziecka. Jeśli dziecko działa bez
zrozumienia istoty swego postępowania In plus lub In minus, nie rozumie
restrykcyjnych wymagań, które ma spełnić, albo czuje się wykorzystywane, będzie
się buntować.
Przykład:
Można to sformułować na przykład tak: Nie zgadzam się, jako rodzic, na używanie
przez Ciebie narkotyków w żadnej formie. To szkodliwe dla Twojego zdrowia i może
zagrażać Twojemu życiu. Każdą formę złamania tego zakazu będę karać surowo
izolacją od osób, które mogą być związane z narkotykami oraz dodatkowo
możliwością korzystania z komputera. Wiem, że jest to bardzo surowa kara, ale
zależy mi na Twoim zdrowiu i bezpieczeństwie. Czy rozumiesz dlaczego tego od
Ciebie oczekuję?
Wybierając rodzaj kary należy unikać kar odbieranych przez dziecko jako
niesprawiedliwe lub niezrozumiałe, a także kar, które mogą dziecku zaszkodzić.
Jako psycholog i matka nie akceptuję kary do jakiej odwołują się rodzice kiedy
nie mają innych argumentów, sposobu poradzenia sobie z dzieckiem w określonej
sytuacji. To jest agresja słowna i fizyczna, czyli bicie, okazywanie przemocy,
bez odwoływania się do wrażliwości i przeżyć dziecka. Częściej więc należy
stosować odmówienie dziecku przyjemności (np. odwołanie niedzielnego pójścia z
nim do kina, zrezygnowanie ze wspólnej zabawy, odkupienie zniszczonej rzeczy z
zaoszczędzonych w skarbonce pieniędzy), niż bicie, które jest jednoznaczne z
okazaniem przez rodzica bezradności.
Karanie jest bardziej złożonym mechanizmem psychologicznym niż nagroda. Ma na
celu wyeliminowanie pewnych zachowań czy czynności i doprowadzenie do spadku
intensywności tych zachowań. Paradoksalnie, ma intencję pozytywną polegającą na
zastosowaniu czynnika każącego budzącego strach i lęk (ma uchronić dziecko przed
czymś) oraz negatywną, polegającą na wycofaniu nagrody, co powoduje zawód, żal,
a także gniew. Siła kary powinna być, w związku z tym, w dużym stopniu
zindywidualizowana. To, co przez jedno dziecko jest odbierane jako kara dotkliwa,
dla drugiego może nie mieć najmniejszego znaczenia. Zbyt słaba kara może nie
wywierać pożądanego wpływu na zachowanie, z kolei kara zbyt mocna prowadzić może
do powstania lęku, związanego z całą sytuacją karania, a więc także i osobą
każącą oraz czynnością, której dotyczy.
W związku z tym, że kara jest informacją dla dziecka, czego ma nie robić, a
nie co ma robić, jej wartość wtedy ma skutek wychowawczy, jeśli jest omówiona z
dzieckiem. Kiedy dziecko rozumie jej intencje. Warto więc, aby dziecko
uczestniczyło w tym procesie aktywnie i na przykład samo zaproponowało sposób
postępowania w podobne sytuacji w przyszłości. Wspólnie z rodzicem szukało
rozwiązania i aktywnie działało na rzecz zmiany.
Bardzo prawdziwe. Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie, że stosowanie nagród częściej niż kar wymaga ogromnej cierpliwości. Trzeba zdać sobie sprawę, że mały człowiek często niechcący zapomni o zasadach. W takiej chwili trzeba cierpliwie, spokojnie powtarzać, powtarzać i jeszcze raz powtarzać. I to zachowanie spokoju jest często najtrudniejsze.
OdpowiedzUsuń