środa, 10 października 2012

Kary i nagrody w wychowaniu (4)

Jeśli chodzi o długość stosowania nagrody, warto pamiętać o jej adekwatności do zachowania, które chcemy nagrodzić. Zbyt długa, traci swoją wartość i atrakcyjność oraz przestaje motywować. Dlatego lepsza jest nagroda oddziałująca silniej emocjonalnie na dziecko, np. wyjazd na fajną wycieczkę niż codzienne oglądanie bajek w telewizji, które z czasem się znudzą.

Pozytywny efekt stosowania nagród jest bezsporny dla rozwoju dziecka i stabilizacji jego osobowości. Nagroda wzmacnia wiarę młodego człowieka we własne siły i wyzwala u niego potrzebę uznania i sukcesu. To bardzo pozytywny dla rozwoju dziecka aspekt decydujący często o jego przyszłej karierze zawodowej, radzeniu sobie z sukcesem i porażką w zawodowym życiu, właściwej postawie rodzicielskiej wobec własnych dzieci. Dlatego przytoczę przykład pracy ze swoją klientką, która uczyła się zamieniać kary na nagrody w wychowaniu swojej ośmioletniej córki Agi.

Przykład:
W pierwszym kroku przekonałam moją klientkę o tym, że nagrody są skuteczniejszym narzędziem wychowania od kar. Klientka do tej pory komunikowała się z córką głównie  poprzez kary, tzn.  straszyła ją konsekwencjami. Jej problemem, jako matki, była trudność w egzekwowaniu obowiązków od swojej córki Agi. Chodziło o dokładne mycie zębów i rąk, odrabianie lekcji w ustalonym przez mamę czasie, porządkowanie zabawek po zabawie. Do tej pory mama, aby zmusić córkę do wykonywania obowiązków, nieustannie ją pouczała. Mówiła: jesteś niegrzeczna, nie słuchasz mamy, nie potrafisz wykonać prostej czynności…, i groziła jej karami: pójdziesz do kąta, zabiorę Ci komputer, nie będziesz przez tydzień oglądać TV, nie będziesz grała w gry komputerowe z Kasią, nie pojedziemy do Zosi, abyś mogła się z nią pobawić na placu zabaw… Był to restrykcyjny sposób wychowania oparty wyłącznie na negatywnych wzmocnieniach, czyli karach. Moja klientka skarżyła się, że sobie nie radzi, bo musi wymyślać ciągle nowe kary, gdyż stare już nie działają, a o wykonanie jakiejś czynności trzeba wielokrotnie prosić córkę. Zwykle kończy się to awanturą, dziecko płacze, a ich relacje są bardzo złe. Aga była smutna, coraz bardziej agresywna i ostatecznie wykonywała polecenia z płaczem. Nie uczyła się natomiast motywować do zrobienia czegoś, o co prosiła mama, widząc korzyści z tego, że to zrobi.

Zaproponowałam zmianę koncepcji wychowania. Wytłumaczyłam mechanizm kar i nagród oraz szkodliwość tego, że dziecko ucieka przed karą, zamiast wdrażać pozytywne zachowania, takie na przykład jak dokładne mycie zębów czy sprzątanie zabawek. Umówiłyśmy się więc, że mama obieca córce, że pojadą do sklepu, aby kupić wszystkie niezbędne dekoracje i wspólnie udekorować pokoju Agi na jej imprezę urodzinową. Warunkiem zakupu dekoracji i wspólnego dekorowania było dokładne sprzątanie zabawek po zabawie oraz zabieranie się do lekcji zaraz po powrocie z basenu, aby nie zostawiać tego do wieczora, kiedy córka jest już zmęczona. Kiedy więc Aga zaczynała ociągać się z odrobieniem lekcji, mama pytała tylko, czy chce, aby wspólnie udekorowały pokój na urodziny, bo jeśli tak to jutro po szkole mogą kupić już część rzeczy. Wtedy przypominała o ustaleniu reguł gry. Kiedy deklarowała gotowość zakupu dekoracji, wtedy rozmowa schodziła na to, co mogłyby kupić i Aga ochoczo, zmotywowana, zasiadała do lekcji. Trwało to około tygodnia. Do dnia imprezy urodzinowej Aga wdrożyła się do odrabiania lekcji po basenie. Impreza świetnie się udała, a pokój bardzo podobał się jej koleżankom (co było dodatkowym, silnym pozytywnym wzmocnieniem). To pośrednio motywowało Agę, aby utrzymywać porządek w tak ładnym pokoju. Mam pytała: Agusiu, czy może być taki bałagan w tak ładnym pokoju? Szkoda, żeby były porozrzucane zabawki, bo nie widać pięknego drzewa na ścianie. Wszyscy patrzą na bałagan. To było motywatorem, który działał lepiej niż ciągłe restrykcje. Pozostało wdrożyć córkę do regularnego sprzątania zabawek. Szukałyśmy pomysłów na pokazywanie korzyści. Część dekoracji w pokoju trzeba było zdjąć, ale pewne elementy pozostały, np. duże drzewa i kwiaty namalowane na ścianie, którą pokryły zmywalną farbą. Zasłonki były fikuśnie podwiązane, a w rogu pokoju stał specjalny namiot w którym był materac do siedzenia i niska półka z książkami. Mama umówiła się więc z Agą, że zabawki mogą być tylko na tym materacu i kiedy zasłonią płachty namiotu bałaganu nie było widać. W namiocie było więc wygodne miejsce, gdzie można było się bawić bez konieczności codziennego układania zabawek na półkach, ale trzeba było przenieść zabawki do namiotu i zasłonić namiot. Wtedy pokój nabierał innego wyglądu akceptowanego przez mamę i tatę. Ośmioletniej córce bardzo podobał się ten pomysł. Była zadowolona, że nie będzie musiała codziennie układać zabawek, będzie miała miejsce do swobodnej zabawy, a pokój będzie wyglądał ładnie. Pilnowała, aby zgromadzić zabawki na materacu i zasłaniać namiot.

Jeśli chodzi o mycie zębów mama zaczęła sprawdzać, czy na jej córkę bardziej działają argumenty, że jak będzie dokładnie myć zęby, to nie będzie musiała chodzić do dentysty. Czy też skuteczniejsze będzie uniknie bolesnego borowania, aby załatać dziury, które się zrobią w wyniku braku dokładnego mycia. W sumie lepiej działało unikanie bólu i świadomość, że jak pójdzie na przegląd do dentysty pokaże mu piękne zdrowe zęby.
Moja klientka zauważyła też, że mniej się kłóci z córką i łatwiej jej jest się z nią dogadać. Również Aga wydawała się być radośniejsza.

Kara pozornie wydaje skuteczniejsza się od nagrody, gdyż przynosi skutek natychmiastowy. Dziecko ukarane przestaje się źle zachowywać, zaczyna płakać, przepraszać, obiecywać poprawę. Kara nie stanowi jednak czynnika utrwalającego dobre przyzwyczajenia i właściwe nawyki. Raczej utrwala przykry stan, którego dziecko chce unikać, ale nie kreuje nawyków właściwych. Dziecko dostaje informację, czego nie robić, a nie co ma robić, choć przerywa niekonstruktywne działanie. Dlatego system wzmocnień i każdą decyzję w tej sprawie trzeba dostosować do indywidualnych cech dziecka, do sytuacji, do celu, który chcemy osiągnąć, i cech osobowych dziecka.
Kary trzeba dostosowywać do wieku i indywidualnej wrażliwości naszego dziecka. Bardzo wrażliwemu dziecku wystarczy upomnienie, widok zmartwionej matki, ostrzejsze zwrócenie uwagi, rozmowa i wytłumaczenie, na czym polega niewłaściwość postępowania. Dziecko mniej wrażliwe wymaga surowszych reakcji z naszej strony. Stąd kara jeszcze bardziej niż nagroda musi być dopasowana do wrażliwości dziecka i wynikać z naszej znajomości reagowania dziecka. Tu rola rodzica jest bardzo ważna. Należy bowiem przewidywać jej skuteczność. Nie ma sensu stosować kary tylko dlatego, że dziecko postąpiło w sposób niewłaściwy. Kara musi służyć konkretnemu celowi. Aby dziecko uczyło się właściwego postępowania, powinno rozumieć intencję i celowość jej stosowania.

Moim zdaniem, warto stosować karę dopiero wtedy, gdy jako rodzic, wyczerpiemy wszystkie inne sposoby osiągania celu. Gdy nie pomaga perswazja, upomnienia, „zawstydzanie”, prośby i polecenia. Jeżeli pomimo kilkakrotnego upominania, wykazywania niewłaściwości postępowania, przypominania nie widzimy skutków naszych działań. Może też być konieczna kiedy dziecku grozi niebezpieczeństwo, bo wtedy chcemy, aby unikało określonych zachowań. W takich sytuacjach najpierw karę zapowiedzmy jako konsekwencję jego niewłaściwego działania. Warto, aby dziecko wiedziało, że jest to kolejna, mocniejsza forma wpływu na jego zachowanie wobec nieskuteczności innych. Dziecko powinno rozumieć tę eskalację naszych żądań i rozumieć, że kara jest konsekwencją nieskuteczności poprzednich metod. Jeśli więc w dalszym ciągu nie mamy rezultatu, pozostaje zapowiedziane ukaranie dziecka.

Przykład:
Brzmi to mniej więcej tak: Kilkakrotnie rozmawialiśmy o wyrzucaniu śmieci. Wiesz, że każdy z nas ma swoje obowiązki i dzięki temu jedno z nas nie musi robić wszystkiego (tu jest sformułowana korzyść ze współpracy dla dziecka również), dzielimy się obowiązkami. Wynoszenie śmieci należy do twoich obowiązków. Ponieważ nie stosujesz się do ustalonych reguł, będę zmuszona Cię ukarać. Nie będziesz mógł grać w swoje ulubione gry, dopóki nie zaczniesz wyrzucać śmieci. Masz 2 godz. na decyzję. Liczę na to, że rozumiesz potrzebę utrzymania porządku w domu… Jeśli nie odpowiada Ci ten rodzaj współpracy (chodzi o wyrzucanie śmieci), możesz ustalić ze mną lub z tatą, co chcesz robić zamiast tego.

To rozmowa z dzieckiem w wieku co najmniej 7 lat, kiedy podział obowiązków w domu jest naturalną konsekwencją życia w rodzinie. Jednak pamiętajmy, że kara to ostateczność. Pozostaje nam ukaranie dziecka, jeśli inne formy perswazji zawiodą. Karzemy stosownie do wieku, okoliczności i rodzaju przewinienia. Inaczej dziecko czuje się bezkarne, będzie utrwalało złe zachowanie, lekceważyło polecenia dorosłych i swoje obowiązki. Trzeba też pamiętać, że wielokrotne proszenie o na przykład wyniesienie śmieci mija się z celem. Wystarczy dwa, góra trzy razy, aby zapowiedzieć sankcję. W przeciwnym razie dziecko zacznie lekceważyć nasze prośby i będziemy prosić miesiącami. Najmniej wychowawcze jest tu wykonanie pracy za dziecko z powodu braku naszej wytrwałości i konsekwencji w egzekwowaniu zadania. Wtedy na pewno nie zacznie wdrażać się w obowiązki domowe. Nauczy się wyłącznie tego, że jeśli wystarczająco długo nie będzie reagowało na polecenie czy prośbę, rodzic wykona prace za nie. Zapewniam Was, że konsekwencja dziecka w testowaniu wytrwałości rodzica jest zadziwiająca. Taka postawa rodzica świadczy o nieskuteczności naszego wychowania i lekceważącej postawie dziecka wobec rodzica. To zaburzona relacji z dzieckiem. Dlatego ważna jest elastyczność i kreatywność rodziców w stosowaniu tych wzmocnień oraz ogromna konsekwencja. Wsparciem może tu być myślenie, że wykonując czynności za dziecko działamy na jego szkodę. Po pierwsze nie uczy się danej czynności, nie wdraża się w obowiązki, a poza tym zaczyna uczyć się manipulacji oraz racjonalizacji (jak nie wyrzucę mama wyrzuci za mnie i mam spokój… przecież odrabiam lekcje, nie mam czasu, a mama czyta gazetę…).

Właściwie sformułowana kara polega na motywowaniu dziecka, pokazywaniu mu korzyści z posiadania danej umiejętności lub unikaniu określonych zachowań ze względu na ich szkodliwość lub bezpieczeństwo dziecka. Jeśli dziecko działa bez zrozumienia istoty swego postępowania In plus lub In minus, nie rozumie restrykcyjnych wymagań, które ma spełnić, albo czuje się wykorzystywane, będzie się buntować.

Przykład:
Można to sformułować na przykład tak: Nie zgadzam się, jako rodzic, na używanie przez Ciebie narkotyków w żadnej formie. To szkodliwe dla Twojego zdrowia i może zagrażać Twojemu życiu. Każdą formę złamania tego zakazu będę karać surowo izolacją od osób, które mogą być związane z narkotykami oraz dodatkowo możliwością korzystania z komputera. Wiem, że jest to bardzo surowa kara, ale zależy mi na Twoim zdrowiu i bezpieczeństwie. Czy rozumiesz dlaczego tego od Ciebie oczekuję?

Wybierając rodzaj kary należy unikać kar odbieranych przez dziecko jako niesprawiedliwe lub niezrozumiałe, a także kar, które mogą dziecku zaszkodzić. Jako psycholog i matka nie akceptuję kary do jakiej odwołują się rodzice kiedy nie mają innych argumentów, sposobu poradzenia sobie z dzieckiem w określonej sytuacji. To jest agresja słowna i fizyczna, czyli bicie, okazywanie przemocy, bez odwoływania się do wrażliwości i przeżyć dziecka. Częściej więc należy stosować odmówienie dziecku przyjemności (np. odwołanie niedzielnego pójścia z nim do kina, zrezygnowanie ze wspólnej zabawy, odkupienie zniszczonej rzeczy z zaoszczędzonych w skarbonce pieniędzy), niż bicie, które jest jednoznaczne z okazaniem przez rodzica bezradności.

Karanie jest bardziej złożonym mechanizmem psychologicznym niż nagroda. Ma na celu wyeliminowanie pewnych zachowań czy czynności i doprowadzenie do spadku intensywności tych zachowań. Paradoksalnie, ma intencję pozytywną polegającą na zastosowaniu czynnika każącego budzącego strach i lęk (ma uchronić dziecko przed czymś) oraz negatywną, polegającą na wycofaniu nagrody, co powoduje zawód, żal, a także gniew. Siła kary powinna być, w związku z tym, w dużym stopniu zindywidualizowana. To, co przez jedno dziecko jest odbierane jako kara dotkliwa, dla drugiego może nie mieć najmniejszego znaczenia. Zbyt słaba kara może nie wywierać pożądanego wpływu na zachowanie, z kolei kara zbyt mocna prowadzić może do powstania lęku, związanego z całą sytuacją karania, a więc także i osobą każącą oraz czynnością, której dotyczy.

W związku z tym, że kara jest informacją dla dziecka, czego ma nie robić, a nie co ma robić, jej wartość wtedy ma skutek wychowawczy, jeśli jest omówiona z dzieckiem. Kiedy dziecko rozumie jej intencje. Warto więc, aby dziecko uczestniczyło w tym procesie aktywnie i na przykład samo zaproponowało sposób postępowania w podobne sytuacji w przyszłości. Wspólnie z rodzicem szukało rozwiązania i aktywnie działało na rzecz zmiany.

1 komentarz:

  1. Bardzo prawdziwe. Ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie, że stosowanie nagród częściej niż kar wymaga ogromnej cierpliwości. Trzeba zdać sobie sprawę, że mały człowiek często niechcący zapomni o zasadach. W takiej chwili trzeba cierpliwie, spokojnie powtarzać, powtarzać i jeszcze raz powtarzać. I to zachowanie spokoju jest często najtrudniejsze.

    OdpowiedzUsuń